Czwartek, 5 grudnia 2024
Sony jest znane z produkcji w zasadzie każdego rodzaju elektroniki, od telewizorów Bravia, przez aparaty fotograficzne NEX, komputery VAIO, po słynne komponenty audio z serii ES. Jedną z rzeczy, z których Sony nie jest znane, jest produkcja wysokiej klasy słuchawek - być może niektórzy znają EX71 IEM z ostatniej dekady, albo serię słuchawek XB. Jednakże, Sony ma również doświadczenie w produkcji słuchawek z wyższej półki, z drewnianymi MDR-R10 i wykonanymi z włókna węglowego Qualia 010.
Ale Sony ma też na koncie kilka triumfów, które nie kosztują tyle, co używany samochód. Jedną z genialnych słuchawek jest MDR-SA5000, o której będę się dzisiaj rozpisywał. Ten artykuł ma długość 2,050 słów, więc nie obrażę się, jeśli nie przeczytasz go w całości za jednym posiedzeniem. Nigdy się o tym nie dowiem. Bardzo, bardzo dziękuję mojemu przyjacielowi Davidowi Cappello za to, że pozwolił mi pożyczyć swoje SA5000 na ponad miesiąc. To była prawdziwa przyjemność. Ponieważ ta konkretna para SA5000 nie jest nowa, nie mam nic do powiedzenia na temat opakowania, ponieważ SA5000 zostały po prostu kilka razy zapakowane w folię bąbelkową, bez oryginalnego opakowania. Wiem jednak, że jeśli kupisz nowy SA5000, dostaniesz eleganckie pudełko, fajną podstawkę magnezową i być może adapter.
Jest jedna wada SA5000, którą powinienem poruszyć zanim zacznę cokolwiek innego: prawdopodobnie będziecie musieli w pewnym momencie wymienić kabel. Nie dlatego, że kabel jest szczególnie zły, ale z jakiegoś powodu widziałem wiele przypadków, w których zawodziły punkty lutownicze. Tak musiało się stać z tą parą, bo zostały ponownie podłączone (i zbalansowane, ale nie będę się w to zagłębiał, bo nie mam zbalansowanego wzmacniacza). Nie znam szczegółów dotyczących kabla, ale drut jest miedziany.
Poza tym problemem z budową nie ma żadnych innych problemów. Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek miał do czynienia z przyjemniejszymi w dotyku słuchawkami w jakimkolwiek przedziale cenowym. Całe słuchawki wykonane są z magnezu, stali nierdzewnej, gumy, skóry, tkaniny i jednego kawałka przypadkowego plastiku przy regulatorach. Tak jest, tylko jeden kawałek bardzo grubego plastiku. Weźcie to, niektórzy inni producenci słuchawek. Nauszniki są skórzane, z tego co wiem, i dość kanciaste, aby uzupełnić i tak już kanciaste przetworniki. Widać, że Sony naprawdę chce tymi słuchawkami podkreślić ogromny pejzaż dźwiękowy.
Zawsze byłem wielkim wielbicielem SA5000, więc byłem podekscytowany jak uczennica, kiedy dostałem możliwość wypróbowania ich, co, nawiasem mówiąc, nie wpłynie w najmniejszym stopniu na moją recenzję. Jednym z powodów, dla których byłem tak zainteresowany SA5000 jest to, że jest on tak polaryzujący. Niektórzy lubią jego zimną, suchą i analityczną sygnaturę dźwiękową, podczas gdy inni nazywają go horrendalnym, ponieważ brzmi bez życia i krzykliwie. Jest to w pewnym sensie odzwierciedlenie opinii o AKG K701, słuchawkach, których osobiście nie jestem fanem. Ale była jedna informacja, która się wyróżniała: wielu mówiło, że SA5000 brzmią jak większe Etymotic ER4S, moje ulubione IEM, więc byłem zdecydowany je wypróbować. Rany, ale byłem zaskoczony.
Jak w przypadku większości nowych urządzeń, pierwszym albumem, z którym testowałem SA5000 był album Hayley Westenra.
Czysty
dla SA5000. To było piękne. Jej głos, choć znacznie zimniejszy niż z cieplejszym Hifimanem HE500, brzmiał niemal... lepiej. Kiedy porównujemy te dwie słuchawki obiektywnie, HE500 mogą prawdopodobnie pokonać SA5000 przez cały dzień, ale z kobiecymi klasycznymi wokalami, chłód po prostu wydaje się lepiej pasować. Chłód jest bardzo kontrowersyjnym słowem opisującym słuchawki, ponieważ ma kilka implikacji. Jedną z nich jest to, że słuchawki brzmią jak pozbawione życia.
SA5000 zdecydowanie nie były pozbawione życia. Wręcz przeciwnie; to były jedne z najbardziej ekscytująco brzmiących słuchawek, jakie kiedykolwiek słyszałem! Ekscytujące? Chyba powinienem poświęcić trochę czasu na wyjaśnienie tego, ponieważ "ekscytujący" jest przymiotnikiem, którym większość ludzi nigdy nie opisałaby niczego poza sportem. Drugim albumem, którego użyłem do przetestowania SA5000 był A Place Behind the Moon Big Gigantic. Dlaczego miałbym słuchać elektronicznego albumu z zimno brzmiącymi słuchawkami? Dlaczego miałbym nie słuchać? "Zimno" zwykle towarzyszy "szybko", jeśli chodzi o sygnaturę dźwiękową. Czy jest lepszy sposób na sprawdzenie szybkości słuchawek niż elektroniczna płyta z przypadkowymi transjentami? Przyznaję, że album nie jest nigdzie blisko "klasy referencyjnej", ale kocham go za dziwną integrację saksofonu z basowymi bitami i przypadkowymi uderzeniami perkusji - na całej płycie dzieje się wiele przypadkowych bitów, o które wiele moich słuchawek się potyka. Dodatkowo jest to najzabawniejszy album jaki mogę sobie wyobrazić. Oczywiście, SA5000 wyróżnia się w sposób, w jaki niewiele słuchawek jest w stanie to zrobić. Jest w stanie poruszyć cię w przenośni i dosłownie, w przypadku tego albumu. Już samo to jest warte ceny wstępu...
Są nawet produkowane w kraju, w którym firma ma swoją siedzibę!
...z kilkoma zastrzeżeniami. SA5000 jest bardzo, bardzo daleki od basu. Jego uderzenie basu jest mniej więcej porównywalne z Beyerdynamic DT48 i AKG K701. Zdecydowanie nie jest wystarczający do rapu, hip hopu, czy większości utworów, które skupiają się na basie. Elektronika jest jednak dziwnym odstępstwem. Nawet basowa muzyka elektroniczna brzmi dobrze z SA5000 pod warunkiem, że nie skupiasz się tylko na basie - prawdopodobnie będziesz rozczarowany, jeśli na tym się skupiasz. Ale prawdopodobnie i tak nie patrzylibyście na SA5000, gdybyście byli zainteresowani basem. Lepiej będzie, jeśli przyjrzycie się innemu produktowi Sony: XB1000. SA5000 mają także kilka innych problemów. Muzyka rockowa (Ӕnimať Tool'a) brzmiała... niemal nie do słuchania w porównaniu z wcześniejszymi płytami. W jakiś sposób poczucie rytmu, które uwielbiałem na płycie Big Gigantic, zniknęło na tym albumie.
W normalnych okolicznościach nie miałbym nic do zarzucenia tej płycie, ale nawet po wypróbowaniu różnych innych rockowych albumów, rytmu wciąż nie było. W pięciu innych albumach rockowych, które wypróbowałem, SA5000 zdołał sprawić, że wszystkie one brzmiały w jakiś sposób kakofonicznie. Wyglądało to tak, jakby SA5000 próbował analizować muzykę do każdego oddechu, jednocześnie rozbierając na czynniki pierwsze bas, perkusję, gitary i wszystko inne, a przecież nie o to chodzi w muzyce rockowej. Jeśli miałbym zgadywać dlaczego muzyka elektroniczna nie brzmiała tak źle, to byłoby to tak, że muzyka generowana komputerowo pomija ewentualne mikro szczegóły do analizy, podczas gdy nagrana muzyka dodaje dodatkowy wymiar, który SA5000 musi przekazać, a w końcu jest go za dużo, co skutecznie spowalnia przetwornik.
Kolejnym dużym problemem jest to, że wokale brzmiały znacznie wyżej niż pamiętam z innych słuchawek - prawie jakby w powietrzu było trochę helu. Wydaje mi się, że brak basu naprawdę daje o sobie znać, a szkoda, bo po wcześniejszym zadowoleniu spodziewałem się znacznie więcej. Byłem niemal przerażony, by spróbować posłuchać muzyki klasycznej, bazując na moich doświadczeniach z rockiem, jako że klasyka w oczywisty sposób wiąże się z dużo większą złożonością niż rock. Włączyłem II Symfonię Mahlera i miałem nadzieję na najlepsze. Szczęśliwie, SA5000 spisały się więcej niż zadowalająco. Właściwie lepiej radził sobie z klasyką niż z elektroniką, co z perspektywy czasu nie jest zbytnim zaskoczeniem, ponieważ Sony prawdopodobnie stworzyło SA5000 specjalnie dla fanów jazzu i klasyki, ale i tak miło to słyszeć. W przypadku klasyki SA5000 zdecydowanie wykorzystują zalety swoich bardzo skośnych przetworników - to tak, jakby mini orkiestra była przed tobą! Obawiałem się nieco problemów ze smyczkami, które nie są wystarczająco ciepłe, ale nie ma się czego obawiać! Kontrabasy i wiolonczele brzmiały tak realistycznie, że nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.
Jak można przypuszczać, każda muzyka z udziałem instrumentów dętych blaszanych lub drewnianych, klasycznych, jazzowych lub innych, jest po prostu wysublimowana dzięki uwypuklonym wysokim tonom SA5000, które uzupełniają naturalną jasność instrumentów, ale nie do tego stopnia, że brzmią one krzykliwie, na szczęście. Główną wadą SA5000 jest to, że jest on dość wyspecjalizowany. Najlepiej sprawdza się z wokalami kobiecymi, klasyką, jazzem, niektórymi rodzajami elektroniki i folkiem - nawet folk jest wątpliwy. Mówię z niektórymi, ponieważ wydaje się, że SA5000 jest dość temperamentny. Jeśli utwór nie jest dobrze dopasowany do SA5000, to absolutnie go zniszczy, jak to miało miejsce w przypadku zdecydowanie zbyt dużej ilości mojej muzyki. Po tym wszystkim, nie jestem nawet pewien czy większość z was w ogóle wie jak to cholerstwo brzmi. Cóż, oto miły podział:
Mannequin Head wydaje się je lubić! Nie chciałam sama ich modelować, żeby oszczędzić wszystkim oczu, więc wyszłam i kupiłam to. Okazuje się, że ta przerażająca twarz w pewnym sensie sprawdza się w swoim zastosowaniu.
Zacznijmy od dołu. Bas jest bardzo słabą stroną SA5000. Nie schodzi on fantastycznie głęboko (40 Hz było najniższym poziomem, jaki udało mi się uzyskać), ani nie ma aż tak dużego uderzenia. Jest więcej niż "wystarczająco dobry" dla gatunków, w których sprawdza się najlepiej, ale jeśli chcecie trochę poszaleć, najlepiej będzie sięgnąć po inne słuchawki. Próbowałem słuchać muzyki pop w ramach eksperymentu (nawet nie wiem, co to były za piosenki) i nie było to zbyt przyjemne doświadczenie - zła muzyka, zły tekst i... złe uderzenie basu. Trochę się dostosowuje do nagrania, ale JVC DX1000 to nie jest. Średnica jest właściwie fantastyczna, bez względu na to, jakiego gatunku muzyki słuchasz.
Właściwie, dla moich uszu, jest niemal na równi z moimi Beyerdynamicami DT48, jeśli podłączę SA5000 do źródła, które ociepla chłód, co jest niczym innym jak fantastycznym, biorąc pod uwagę, że DT48 to w zasadzie słuchawki, które są ściśle związane ze średnicą i niczym więcej. Jedynym problemem jest to, że potężna prezentacja SA5000 częściej niż zwykle może siać spustoszenie w pozostałej części dźwięku, pozostawiając znakomitą średnicę w ciemności.
Góra SA5000 jest tym, co początkowo najbardziej mnie martwiło, po tym jak przeczytałem, że są one zbyt jasne dla większości. Nie było tak w moim przypadku, ponieważ uważam, że góra jest niemal doskonała, z mnóstwem mikrodetali. Jest bardziej szczegółowa niż w droższym (i bardziej skomplikowanym) Hifimanie HE500. Lepiej, żeby tak było, ponieważ to wydaje się być głównym celem SA5000. Z pewnością wielu ludzi uzna, że jest za dużo wysokich tonów. Próbowałem podłączyć je do jasnego źródła (EMU 0204) i było to niemal nie do zniesienia.
Generalnie, jeśli jesteś wrażliwy na wysokie tony, ciepły wzmacniacz jest niemal koniecznością. Nie próbowałem ich jednak z Zaną Deux, więc to może być jeden neutralny wzmacniacz, z którym SA5000 dobrze się czuje. Nigdy nie mówiłem o scenie dźwiękowej, prawda? To kluczowa część tego, co czyni SA5000 tak wyjątkowym. Pamiętacie jak wszystko jest ustawione pod kątem? To tworzy pejzaż dźwiękowy, który jest niczym innym jak epickim. Ich scena dźwiękowa nie jest ogromna, ale obrazowanie jest prawdopodobnie najlepsze, jakie kiedykolwiek słyszałem w słuchawkach. Lepsze niż z HE500, lepsze niż z DT48. Słuchając muzyki klasycznej, chichotałem więcej niż kilka razy, ponieważ byłem w stanie mentalnie wskazać, gdzie grają określone instrumenty. Gdybym się bardzo postarał, mógłbym wskazać konkretne miejsce. Szczegóły są oszałamiające, ale może zbyt oszałamiające. W przeciwieństwie do innych słuchawek z wyższej półki, które miałem okazję wypróbować, SA5000 wydają się eksponować każdy możliwy szczegół, co zazwyczaj nie jest najlepszym sposobem prezentacji dźwięku, ale mimo wszystko jest to interesująca odmiana. Jeśli nie słyszeliście wystarczająco dużo nowych rzeczy w swojej muzyce, to z tymi prawdopodobnie uda wam się to osiągnąć.
Będąc całkiem szczerym, naprawdę nie wiem jak ocenić SA5000. Robi wiele rzeczy tak dobrze, jak mówiłem wcześniej, ale brzmi tak dziwnie z większością muzyki i w zasadzie potrzebuje ciepłego wzmacniacza, który okiełzna górę i unormuje średnicę. Mówiąc za siebie, oszczędzam na niego ze względu na jego unikalny dźwięk i brzmienie z wieloma moimi utworami. To jednak tak skomplikowane do opisania słuchawki, że trzeba ich posłuchać przed zakupem. Jeśli nie macie tego luksusu, kupcie używane, i to tylko jeśli nie boicie się stracić trochę pieniędzy na ich odsprzedaży, jeśli nie przypadną wam do gustu. Ponieważ SA5000 są tak polaryzujące, można je kupić za około 300 dolarów, co jest okazją.
Cóż, jest to okazja, jeśli masz inne słuchawki, z którymi możesz uzupełnić SA5000s. Zaufajcie mi, ciężko byłoby żyć z samymi SA5000s. I małe uzupełnienie: jak wam się podobają zdjęcia? Zauważyłem, że moje stare zdjęcia śmierdzą, więc przesiadłem się na Sony A57 i kawałek tablicy plakatowej za 1$ jako białe tło. Ta sprawa z lustrzankami jest całkiem interesująca, a ja nawet nie zagłębiłem się za bardzo. A niektórzy z Was pewnie zauważyli, że od jakiegoś czasu nie napisałem żadnego artykułu. Życie było szaloną jazdą, a ja głównie skupiałam się na nauce, ponieważ moje obawy przed studiami pojawiały się już od jakiegoś czasu. Teraz, kiedy jest lato, nie mam zbyt wielu powodów do zmartwień. Bądźcie czujni i spodziewajcie się dużo więcej ciekawych rzeczy w drodze!