Piątek, 26 kwietnia 2024

Brainwavz HM9 - zabójca M50?

13 maja 2021

Marka Brainwavz należąca do MP4Nation pojawiła się na scenie słuchawkowej ze swoimi Alpha i Beta IEMs, które w tamtym czasie były rewelacyjną propozycją w świecie (2008), w którym było bardzo mało opcji dla IEMs innych niż JVC Marshmallows, Skullcandies i Soundmagic PL30. Kilka lat do przodu, a oni zmieniają markę świetnych słuchawek dousznych, takich jak HM5. Teraz próbują swoich sił na scenie słuchawek przyjaznych konsumentom z nowym modelem HM9.

Pudełko HM9 jest raczej atrakcyjne, ale standardowe: karton, ładne zdjęcie słuchawek i specyfikacja. Wewnątrz znajduje się tylko dość duże etui z nylonu balistycznego, w którym umieszczono słuchawki. Jestem raczej pod wrażeniem, że MP4Nation dołączyło tak ładne etui do swoich słuchawek ze średniej półki cenowej, ale początkowo zmartwiło mnie to, myśląc, że MP4Nation rozproszyło moją uwagę ładnym opakowaniem, aby zrekompensować słabe wykonanie słuchawek (spoiler alert, nie jest tak). Wewnątrz obudowy znajdują się trzy (!?) różne kable - jeden mikrofonowy, jeden metrowy płaski i jeden trzymetrowy płaski.

Same słuchawki są dla mnie pewną zagadką. Uwielbiam użycie aluminium w kardanie słuchawek, ponieważ sprawia, że są one lepiej zbudowane i zapewniają miły kontrast kolorystyczny z resztą matowej czerni słuchawek, bez bycia zbyt krzykliwym. Pałąk słuchawek jest również wzmocniony stalowym paskiem wewnętrznym, który zapobiega trzaskaniu. Pałąk jest odpowiednio wyściełany, co zapewnia komfort użytkowania przez wiele godzin. Poduszki nauszników są zupełnie jak w starych słuchawkach Sony z serii XB, co oznacza, że są nie tylko puszyste, ale i niezwykle wygodne. (Skoro już jestem przy serii XB, to gimbale też są całkiem jak z serii XB). Niestety jednak, uciskają one zewnętrzne krawędzie uszu, więc po kilku godzinach zaczynają być irytujące, bo zaczynają pracować i zaczynają mnie boleć uszy. Jeśli mam jakieś zastrzeżenia co do budowy, to naprawdę chciałbym, żeby miseczki nie były tak klapnięte. Nie ma powodu, by sądzić, że się złamią, ale tylko odrobina ciasnoty sprawiłaby, że HM9 poczułyby się jak produkt premium, którym starają się być.

Jest jeszcze jeden szczegół w HM9, który po prostu uwielbiam, a mianowicie to: Nie wiem dlaczego, ale myślę, że fakt, że pofatygowali się, aby umieścić jakiekolwiek małe szczegóły w słuchawkach za 150 dolarów jest po prostu naprawdę fajny.

Zacisk jest nieco luźny; zostaje, gdy przechylę głowę w dół, ale nie obijałbym się z nimi o głowę. Zaciskają się na tyle dobrze, że nie martwię się o nie podczas chodzenia, co jest dobre, bo to całkiem dobre słuchawki na dojazdy do pracy. Ich grube, szczelne pady pozwalają na dobrą izolację.